Czy terapia ma sens

Z tym pytaniem zwróciła się do mnie pewna młoda kobieta, zastanawiając się w krótkiej treści emaila, czy warto ponawiać kolejną próbę terapii, skoro ma za sobą dwa nieudane podejścia w pozbyciu się ( leczeniu)  przykrych dolegliwości, sprawiających jej cierpienie.

W pytaniu tym zawarte było nie tylko zwątpienie ale też nadzieja, że zaprzeczenie sensowności terapii wyzwoli w niej nieuświadomioną jeszcze motywację do podjęcia kolejnej, trzeciej próby. Po cóż by, w przeciwnym razie zadawała by sobie trud surfowania po Internecie?

Nigdy nie jest za późno na terapię, gdyż stanowi ona dla ludzi możliwość konfrontacji z determinizmem przekonań i destrukcyjnych mechanizmów obronnych, stanowiących uwikłanie w krepującą  sieć beznadziei i cierpienia.

Ale, czy sama konfrontacja wystarczy, aby wyplątać się z matni samo ograniczających tendencji do patologizowania własnej egzystencji, czyli funkcjonowania w obrębie błędnego koła frustracyjnych  działań? Oczywiście, że nie.

Być może, kobieta ta  wykonała już ważne i śmiałe kroki ku zmianie na lepsze, ku wolności od trudu cierpienia lecz, napotkała mur- przeszkodę w konfrontacji  z wolnością właśnie.

Czym jest wolność.

Zagadnienie wolności ma tyleż definicji co na świecie ludzi, gdyż jest to subiektywne doświadczanie siebie w najprzeróżniejszych obszarach, jakie  każdy człowiek zdoła rozwinąć w poszczególnych etapach swojego życia. Jest to szczególny stan świadomości umożliwiający przeżywanie siebie  poprzez samoakceptację z jednoczesnym poczuciem jedności z światem zewnętrznym. Los człowieczy jest skazany na wolność według opinii Erika Froma, czyli, że nie musi stanowić świadomego wyboru, lecz konieczność, aby doświadczać jego sensu i spełnienia.

To, w jaki sposób człowiek żyje nie stanowi podstaw do oceny, gdyż wynika z podjętej przezeń decyzji lub jej brak. Jednakże brak decyzji to jest również decyzja związana z zaniechaniem. Konsekwencją takowych decyzji jest jakość życia człowieka w szerokim tego słowa znaczeniu. Kwintesencją tej jakości zaś, jest poczucie balansowania w obrębie równowagi bio-psycho społecznej. Wówczas człowiek może doświadczać poczucia osobistej wolności, osobistego sprawstwa uwzględniając oczywiście te aspekty rzeczywistości, w której egzystuje, jako nie podlegające jego wpływom.

Znamienne wydaje mi się przytoczenie tu słów  modlitwy trzeźwiejących  alkoholików i wracających do równowagi zdrowotnej.

„Boże, daj mi pogodę ducha,

Abym zgadzał się  z tym, czego nie mogę zmienić,

Odwagę, abym zmieniał to, co zmienić mogę

I mądrość abym umiał odróżnić jedne sprawy od drugich”.

W psychoterapii dochodzi właśnie do owych stycznych tendencji dotyczących wolnych wyborów, czyli, co stanowi dla człowieka poczucie osobistej wolności. Jakakolwiek pojawi się w tym zakresie decyzja, zawsze wiąże się ze zmianą: czy to z zaniechania działania czy też z podjęciem  działań. A to właśnie tej zmiany najbardziej obawiają się klienci psychoterapii. Zmiana ta bowiem jest związana z podejmowaniem wolnych i świadomych wyborów, lecz też ściśle łączy się z braniem  odpowiedzialności za jej konsekwencje. Wolność, to rezygnacja z przekonania o własnej bezradności i poszukiwań przyczyn powodzeń i niepowodzeń w czynnikach zewnętrznych. Wolność, to świadoma decyzja jej doświadczania jako nieznana i upragniona ziemia obiecana.

To co znane-bezpieczne.

Ludzie podejmujący decyzję o psychoterapii rzadko definiują własne oczekiwanie co do niej. Przychodzą, bo cierpią, jest im źle. Ale nie bardzo wiedzą jak chcieliby żyć inaczej. Najczęściej pada stwierdzenie, że chcą aby było tak jak kiedyś i, żeby objawy poszły sobie precz. Padają też samo ograniczające stwierdzenia :”już taki (taka) jestem, tak musi być” Przeszłość wybiórczo postrzegana przez pryzmat przyjemnych przeżyć  wyraża utopijne marzenie o nieustannym paśmie sukcesji i błogostanu. Pod ich powierzchnią rozgrywa się dramat nierozwiązanych konfliktów wewnętrznych, nieprzepracowane traumy i zranienia, których erupcja następuje w najbardziej nieoczekiwanym momencie jakiegoś losowego wydarzenia. Czy dramaty te rozgrywane są poza świadomością ? Niekoniecznie. Mogą być konsekwencją podjętej decyzji o zgodzie  na cierpienie. Bywa, że podtrzymywane jest  ono wyuczonym nawykiem destrukcyjnego postrzegania siebie i otaczającego świata pod postacią błędnych przekonań, sztywnych schematów poznawczych. W konfrontacji z nową, lepszą- lecz nieznaną wizją rzeczywistości wygrywa to co znane, choć boleśnie doświadczane w formie cierpienia. Ten nawykowo przyjęty model oceny swojego położenia jako osoby cierpiącej, poszkodowanej przez zły los, czy ludzi, utrwala postawę bezradności  i bierności-Niech mnie ktoś wyleczy!

U źródeł patologii

Na rynku czytelniczym aż roi się od teorii na temat patologii środowiska wychowawczego dzieci, zwłaszcza w fazie kształtowania się cech osobowości, tożsamości i indywiduacji. Dowiadujemy się z nich o szkodach, jakie wyrządzane są młodemu człowiekowi poprzez niekorzystne, w bardzo szerokim ujęciu tego słowa, destrukcyjne wpływy  nań wychowawców. Są to niezaprzeczalne prawdy świata nauki, zwłaszcza, że poparte wiarygodnymi badaniami socjologicznymi, psychologicznymi, medycznymi i wieloma nie wymienionymi tu naukami.
Psychoterapia z racji swojej leczniczej  funkcji staje dziś w obliczu zagadnienia normalizacji ludzkiego życia mierząc się z determinizmem poczynionych zmian na psychice ludzkiej, w wyniku patologii środowiska wychowawczego. Czy te blizny i zranienia zapisane w świadomym i nieświadomym jestestwie człowieka muszą determinować jego przyszłość ograniczając możliwości rozwojowe, czy też mogą stanowić bazę cennych, życiowych doświadczeń, poszerzających perspektywy rozwojowe właśnie?

Otwartość tego zagadnienia stanowi pole do osobistych refleksji nad sensem życiowych zdarzeń i ich wpływie na jego  jakość. Psychoterapia stwarza swoim klientom bezpieczną płaszczyznę zadawania sobie takich pytań i udzielania nań odpowiedzi. Eksperymentowanie doświadczeniami emocjonalnymi może zaprowadzić do dogłębnej analizy strat i zysków w obliczu przyjętej postawy wobec przeszłych wydarzeń. Zyskiem wydaje się tu fakt odzyskania wpływu na swoje życie poprzez pozbycie się emocjonalnego balastu niewybaczonych krzywd i zranień zaś stratą, rezygnacja z wygodnych argumentów do przerzucenia konsekwencji owej odpowiedzialności za traumy wczesnodziecięce i ich sprawców.

Jeśli chcesz czegoś, czego nigdy dotąd nie miałeś- zrób coś, czego nigdy dotąd nie robiłeś.

Podejmowanie wyzwań należy do najtrudniejszych decyzji, gdyż mają one charakter projektowania przyszłości, w której ukryte są nieznane, niezapełnione niczym jeszcze obszary. Ktoś, o względnie pozytywnym nastawieniu do życia zapewne uwzględni w niej oczekiwania spełnienia powziętych decyzji, planów marzeń jak i tego, że część z nich napotka na przeszkody lub w ogóle nie zaistnieje. Istotnym czynnikiem osobowości ludzkiej jest potrzeba poznania warunkująca działanie właśnie. Ciekawość wytyczonej drogi i w niej siebie jako piechura o nierozpoznanym dotąd  potencjale sprawczym, może okazać się ważnym czynnikiem motywującym do pokonywania napotkanych przeszkód  na drodze ku celu.

Kiedy wyzwaniem okaże się podjęcie terapii, wówczas określenie jej celu stanowi podstawę dalszego działania. Ciekawość siebie, własnych możliwości adaptacyjnych w nowych realiach wolności od cierpienia – to  właśnie to coś, czego jeszcze niektórzy w swoim życiu nie doświadczyli. Być może dlatego właśnie, że nie zrobili dotąd ważnego kroku w tym kierunku.  Być może będzie to konfrontacja z uświadomieniem sobie jak bardzo ograniczające jest życie w poczuciu doświadczanej w przeszłości krzywdy a wraz z nią nieadaptacyjne próby  powstrzymania ich szkodliwości. Krzywdzone dziecko rozwija w sobie niedojrzałe z racji wieku emocjonalne strategie obronne a gdy staje się dorosłym człowiekiem  nadal je stosuje mimo, że praktycznie jest już sam autorem własnego życia. To jest trochę tak jak włożenie dziecięcych ubranek i doświadczanie krępowania ruchów.

W psychoterapii zmierza się ku wolności od własnych ograniczających rozwój przekonań i utartych nawykowych tendencji do obciążania swoimi niepowodzeniami przeszłość i ludzi, którzy w niej odgrywali główne role krzywdzicieli.

Każdy kat był ofiarą- nie każda ofiara musi zostać katem

Destrukcyjna rola determinizmu przekonań może zamienić życie człowieka w pasmo pesymistycznych, samospełniających się przepowiedni. Jesteśmy tym, co i jak o sobie myślimy. Każde działanie ma dwie strony i od nas właśnie zależy jak je zinterpretujemy z korzyścią lub szkodą dla nas samych. Doświadczenia, właśnie te najboleśniejsze emocjonalnie pozostają w świadomości człowieka jako przebyta trauma, ale, też jako zapamiętana przez umysł strategia samopomocowa- nawet jako bezskuteczna. To wiedza, z  której człowiek może skorzystać w innej trudnej życiowo sytuacji: już wiem, że to mi nie służy. Nigdy niczego nie tłumaczy ludzka bezduszność, okrucieństwo napaść i inne cechy osób zwanych katem. Nie musimy, gdy nie chcemy tego zrozumieć. Możemy jednak dla własnego dobra zrezygnować z alibijnego ich charakteru w pogrążaniu się w cierpieniu z tego powodu właśnie. Przejmowanie odpowiedzialności za swoje życie to wkraczanie na salony wolności, które niestety nie stanowią symbolu czerwonego dywanu w świetle fleszy, lecz twardy, stały grunt pod własnymi nogami.

Anna Kuźma.

O celowości podejmowania terapii niech potwierdzi poniższy utwór autorstwa młodej kobiety refleksyjnie ujmującej osobiste doświadczenia podczas terapii. Czytelników moich artykułów zapraszam do dzielenia się własnymi doświadczeniami, refleksjami, utworami drogą mailową Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.    oraz   Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.    Podejmę  dyskusję z osobami, które wyrażą takową chęć.

Viktoria Iustus
                                           Panna nieroztropna


               I                                                                                      II
Ciemne włosy jasne myśli okrywały,                                     Zwiędły kwiat zza ucha opada,           
Myśli pełne marzeń nadziei i wiary.                                       żar nadziei powoli wygasa,
Przeplatane bólem, jakoś się układały.                                  wieniec samotności kwitnie nadal…
Zwilżone łazami, niekiedy bez miary,                                    Splątanych myśli cała masa
Podatne na skręt łatwo się utrwalały.                                   jej umysłem w pełni włada.

Rosły, a wraz z nimi wzrastała                                              Od ciemnych myśli głowa się srebrzy,
Naturalnie z rozkazu upływającego czasu,                             bólu umierających marzeń
Swego wzrostu więc nie przyspieszała,                                 nie potrafi uśmierzyć,
Jego efektów nie widać od razu,                                          nie pojmuje biegu zdarzeń.
nie zauważyła, że zbyt często się łamała.                               Jak ma nadal wierzyć?

Łamliwość to zbyt błaha sprawa,                                         Świt życia nastanie…
Wstyd się przyznać, wstyd się radzić.                                   Wprawdzie nie jesteś pochopna,
Problemu twarda, kolorowa oprawa                                     wielce cenisz oczekiwanie,
nie pozwoli by ktoś się zraził.                                               lecz panna z Ciebie nieroztropna,
Ona wolała słyszeć same brawa.                                         zaniechałaś wszelkie działanie.

Czekała, aż kiedyś nadejdą tłuste lata…                               Rozczesz włosy splatane
Siedem-czternaście oko nie dostrzega zmiany.                     delikatnie i utnij rozważnie
Przecież miała nadejść magiczna data,                                 te, które nie mogą być rozczesane.
skradziony czepek winien być oddany,                                  Potem upnij je odważnie,               
by ponownie narodziła się dla świata.                                   nadszedł czas na zmianę.

Wszystkie myśli jak pukiel włosów                                      Czyn pełen umiarkowania
potarganych nieprzyjaznym wiatrem,                                 zanim zapadnie zmrok,
oddzieliłaby od złotych kłosów                                           twórcą spokojnego oczekiwania.
i skryła przed całym światem                                             Gdy kosmyk włosów przesłoni wzrok,
pod czepkiem szczęśliwego losu.                                       Odgarnij go bez zwlekania.

Potem zdjęłaby  go jednym ruchem,                                  Brak pewności, iż przenikliwe oczy
włosy lśniące opadłyby na ramiona.                                   ujrzą oblubieńca upragnionego…
Wypełniona nowym duchem                                             Lecz czuwaj, aby Cię nie zaskoczył
wróciłaby w pełni odrodzona                                              powrót w Trójcy Jedynego
z żywym kwiatem za uchem.                                              Podczas życia ciemnej nocy.

Wnet wyczułby oblubieniec
kwiatu wonny zapach.
„Twe życie teraz odmienię,
Po cóż Ci zapalona  lampa”.
Samotności złożyłaby wieniec.


 Kontakt: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.